Z bobem jest tak, że albo ktoś go uwielbia albo nienawidzi. Dla mnie bób, tak jak wszystkie warzywa strączkowe, jest pyszny! I wielofunkcyjny, czyli można go przyrządzić na wiele sposobów od sałatki po hummus z bobu, który też pojawi się na blogu!
Pamiętam jak kiedyś zbierałam bób na działce mojego dziadka a potem gotowaliśmy go i jedliśmy z masłem. Dziadek bardzo lubił taki i ja też polubiłam 🙂
Dziś propozycja dla bobożerców jako dodatek do obiadu lub jako samodzielne danie. Pozbawiony łupinki bób w lekko cytrynowym derssingu czy też sosie koperkowym sprawi, że hejterzy bobu oszaleją na jego punkcie!
Porcja bobu dla 2-3 osób:
pół kilo bobu
pęczek koperku
sok z 1/2 cytryny
2-3 łyżki oleju rzepakowego
szczypta soli
szczypta pieprzu
2 ząbki czosnku
pół łyżki miodu (syropu z agawy dla wegan)
Najpierw bierzemy się za bób!
Do gotującej się wody., której powinno być 2 razy więcej niż bobu wrzucamy naszego winowajcę i gotujemy około 8-10 minut. Odcedzamy. Bób po wyjęciu z wody powinien dostać zmarszczek – jest już miękki 😉
Po przestygnięciu zdejmujemy z niego łupinkę. Można nie ściągać – też jest jadalna ale lepiej wygląda i smakuje bez 😉
Pozostałe składniki wrzucamy do malaksera czy blendera i miksujemy na gładką masę. Warto posiekać z grubsza koperek i przecisnąć przez praskę czosnek, sos będzie bardziej gładki.
Tak przygotowanym dressingiem polewamy bob, mieszamy by sos całkowicie oblepił każde ziarno bobu.
Taka propozycja cieszy się u mnie wzięciem i moja mała córeczka też polubiła bób. Tak jak inne warzywa strączkowe, bób, jest skarbnicą witamin i minerałów. Posiada dużą ilość żelaza, więc pomaga w leczeniu anemii. Jest doskonałą alternatywą dla mięsa, gdyż w 100g ugotowanego bobu jest aż 7,6 g białka!
O pietruszka! Jedzmy bób póki na to czas!